Dzisiaj porozmawiamy o tym, jak nie brać głupich długów, a także, jak z nich wyjść. Jeżeli jesteś teraz w pętli zadłużenia, czujesz, że toniesz w swoich długach, to w tym odcinku podzielę się z Tobą moimi doświadczeniami – zarówno własnymi, jak i tych moich klientów, osób z konsultacji, a także ludzi bogatych, którzy również przeszli przez długi i zdołali z nich wyjść.
Dostaniesz konkretne porady, jak poradzić sobie z tymi wszystkimi mentalnymi obciążeniami – z bólem psychicznym, z poczuciem, że jesteś gorszy od innych, że toniesz, że cała radość z życia została pożarta przez kredyty i inne zobowiązania.
W tym odcinku zrozumiesz też, że nie jesteś z tym sam. Prawdopodobnie większość osób, które oglądasz – które wyglądają na zamożne, na takie, które osiągnęły sukces finansowy – są równie zadłużone, a czasami nawet bardziej. Nie śpią po nocach, bo długi niszczą całe ich życie.
Dopamina, kredyty i cena iluzji: Prawda o szybkim zysku
Dług działa w taki sposób, że wszystko rozgrywa się wokół dopaminy, porównywania się z innymi i chęci uzyskania szybkiego profitu, natychmiastowej gratyfikacji. Kiedy bierzesz kredyt czy zaciągasz dług, zalewa Cię fala dopaminy. Masz wizję, że błyskawicznie dostaniesz to, czego pragniesz – dom, samochód, wycieczkę.
To jest mechanizm oszukiwania samego siebie. Przez jakiś czas, przygotowując się do zakupu wymarzonego auta czy mieszkania, zaczynasz to wszystko normalizować w głowie. Tłumaczysz sobie: Po co mam płacić komuś za wynajem, skoro mogę mieć swoje i spłacać kredyt? Tyle że nie widzisz minusów tego rozwiązania.
Nie zdajesz sobie sprawy, że dziś, mając 25 czy 30 lat, masz zupełnie inną energię, nastawienie i radość życia niż ta, którą będziesz mieć w wieku 40 czy 50 lat. A jeśli cały czas wisi nad Tobą widmo długu, zaczynasz nienawidzić swojej pracy. Czujesz, że każdego dnia ona Cię niszczy. Idziesz tam z bólem, bo masz raty, które musisz spłacać. Dług odbiera Ci większość radości z życia. Nie możesz się cieszyć sportem, rodziną, fajnymi chwilami. A wszystko zaczęło się od tej fali dopaminy w Twoim mózgu, od tej wizji, że życie się zmieni, jak tylko kupisz dom, samochód, wakacje na kredyt.
W pewnym momencie siadasz, włączasz Excela, zaczynasz to liczyć i stajesz twarzą w twarz z rzeczywistością swojego portfela. Wtedy dociera do Ciebie, jak trudne będzie wyjście z tego wszystkiego. Bo tam nie ma nic „sexy”. Sexy jest samo branie kredytu – dom, auto, wakacje. Bo od razu masz wypłatę. Możesz wrzucić zdjęcie na Instagram, pokazać, że jesteś kimś, że osiągnąłeś sukces.
Luksus na kredyt czy wolność finansowa? Ty wybierasz, którą drogą pójdziesz
Dzielę przedsiębiorców na dwie grupy. Pierwsza grupa to ci, którzy mają chłodny umysł, kierują się logiką. Potrafią usiąść do Excela i policzyć, że w tym momencie nie stać ich na drogie auto w leasingu. Rozważają coś tańszego, aby resztę pieniędzy zainwestować mądrze – zbudować poduszkę finansową, reinwestować w firmę. Oni wiedzą, że na drogie samochody przyjdzie czas za 30 lat, kiedy ich pieniądze będą pracować na nich. Kiedy będą mieli 2–3 nieruchomości na wynajem, to właśnie one będą spłacać raty za ich Porsche.
Druga grupa to ci, którzy obciążają się kredytami do granic możliwości. Zakładają firmę i już po kilku miesiącach, widząc, że mają zdolność kredytową, myślą: Po co mam brać zwykłe auto? Przecież zarabiam już 20 tysięcy miesięcznie, więc mogę wziąć ratę 10 tysięcy na Porsche.
Znam wiele historii osób, które miały przychody na poziomie 20-30%, bo firma zaczęła dobrze prosperować, ale całe zyski szły na leasingi, kredyty, auta dla siebie, dla rodziny. Wystarczyłoby, że ktoś nie zapłaciłby faktury, a firma mogłaby upaść w tydzień. Tacy ludzie mogą mimo wszystko pokazywać otoczeniu, jak bardzo osiągnęli sukces.
Jesteś inteligentny, ciężko pracujesz, a mimo to widzisz, że ktoś ma coś, czego Ty nie masz. Pojawia się ból. Frustracja. Myślisz: Chcę się pozbyć tego męczącego uczucia. Też chcę mieć już to wszystko. To jest bolesne – ale nie ma większego bólu niż ten, gdy grasz osobę sukcesu.
Wszyscy Cię hejtują, ale też podziwiają. Wydaje Ci się, że zostałeś królem życia. Że wygrałeś z tymi wszystkimi innymi gośćmi z podstawówki. To Ty odniosłeś sukces. To Ty masz ten samochód, sygnet, drogi zegarek, żonę, dzieci na zdjęciach na Instagramie. Świadomość tego, że mógłbyś to wszystko stracić w jeden miesiąc, jest paraliżująca. Bardziej boli utrata czegoś, niż sam fakt, że tego nie masz.
I co wtedy robią takie osoby? Zaczynają żyć w „marketingu nadziei”. Myślą, że w którymś momencie to się naprawi. Jednak te osoby toną bardzo szybko. Kredytują się dalej. Przestają płacić podatki. Na zewnątrz dalej wygląda to tak, jakby był sukces.
Zaczynają wykonywać dziwne ruchy, które kończą się tym, że trafiają do więzienia z ogromnymi długami. Przeraża ich, że bajka, którą stworzyli – ta otoczka na kredyt – zostanie przez innych odczarowana. Że ktoś powie: No to jednak Ci nie wyszło. To ich przeraża do tego stopnia, że są w stanie łamać prawo.
Znam osoby, które gdy się zadłużyły, przestały płacić ZUS. Wmawiały sobie, że jest on niepotrzebny, że to oszustwo i że jakoś to będzie. A kończyły z komornikiem. Państwo i tak odbierze to, co mu się należy i musisz być tego pewien. Nie uciekniesz do Grecji, czy Hiszpanii, bo i tak Cię dopadną.
Przez takie działania tworzy się mnóstwo tragedii życiowych. Do tego dochodzi alkohol, bo stres, który masz, musisz czymś załatać. Przeraża Cię to, że jesteś tydzień od bankructwa, że cały czas są te raty i nieustannie dzwonią komornicy. Wielu ludzi spycha odpowiedzialność na innych: na rynek, na polityków, mówiąc: Przecież miałem świetny pomysł na biznes. Ale prawda jest taka, że to Ty byłeś winny. Jeśli zakredytowałeś się pod korek, żyłeś ponad stan – to prędzej czy później to się upomni.
Dopamina kontra dyscyplina: Jak przestać kupować to, czego nie potrzebujesz
Musisz wiedzieć, że łatwo bierze się kredyty. Twój mózg chce mieć wszystko natychmiast. Jest jak rozkapryszone dziecko, które w tym momencie chce samochód, aparat, dom w Hiszpanii. Dlatego ludzie się kredytują pod korek – bo ich mózg oblewa dopamina.
Jeżeli chcesz coś kupić – weź notes, zapisz, co chcesz kupić na kredyt, i otwórz tę kartkę za tydzień. Przekonaj się wtedy, czy nadal tak bardzo tego chcesz.
Ja też mam wiele rzeczy, które do niczego mi nie są potrzebne. Wchodzę na YouTube, a on mi proponuje, żebym kupił kolejną kamerę, kolejny aparat. Jednak już zrozumiałem swój mechanizm: kupię to, pięć razy zrobię zdjęcie i później to będzie leżało. Teraz, jak coś mi się spodoba na YouTubie, to już tego nie kupuję. Bo swoje już kupiłem i to wystarczy.
To kwestia dyscypliny, którą musisz sobie wdrożyć. Musisz zrozumieć, że to, co bierzesz na kredyt, zawsze kosztuje o wiele więcej.
W książce Pionierzy, która opowiada o ludziach budujących wolność finansową, pada piękne zdanie: Skoro nie jesteś w stanie za pieniądze, które masz teraz, zbudować wolności finansowej i być szczęśliwy, to czy będziesz w stanie być szczęśliwy i zbudować wolność finansową, gdy dodasz do tego dług?
Wychodzenie z długu zaczyna się od zrozumienia, jak działa Twój mózg. Musisz nauczyć się go uspokajać. Musisz być dorosły i podejmować decyzje. Czy wolisz mieć kolejny kredyt i pseudouznanie otoczenia? Bo to uznanie i tak liczy się tylko w Twojej bańce. Gdy kupujesz drogi samochód, dom z basenem, to nie jest tak, że ludzie Cię podziwiają. Nie masz od nich szacunku. Oni Cię nienawidzą za to, że pokazałeś im, że są od Ciebie gorsi. Dlatego też się zadłużają, żeby Cię „pokonać”. Ta droga się nigdy nie kończy.
Czy chcesz się w to wpakować – w długi, w alkoholizm, w komorników, więzienie, utratę całego życia? Czy jesteś gotowy zaryzykować to wszystko, czy wybierzesz spokojne, fajne życie, ale bez emocji, na logice i Excelu? Możesz powiedzieć: Teraz mnie na to nie stać. Poczekam kilka miesięcy. Zbuduję poduszkę finansową. Zacznę inwestować. W tym nie ma żadnej dopaminy. Inwestowanie, odkładanie, oszczędzanie – to jest nudne.
Wśród znajomych będziesz „przegrywem”: masz firmę, a nic z niej nie masz. Będą się z Ciebie śmiać. Ty sobie wymyślisz bajkę, że Cię nie szanują – ale oni mają Cię gdzieś. A jak kupisz Ferrari, Porsche, Rolexa – to nadal będą mieć Cię gdzieś, tylko jeszcze do tego będą Cię nienawidzić. Będą czekać na to, aż Ci nie wyjdzie. Najpiękniejszy prezent, jaki możesz im zrobić, to taki, że przyjedzie laweta pod Twoje mieszkanie, zabierze samochód z leasingu, wyprowadzisz się do kawalerki w bloku i sprzedasz Rolexa.
Więc pytanie: czy jesteś gotowy sprzedać swój spokój, życie, czas z dzieckiem, poczucie bezpieczeństwa tylko po to, żeby zaimponować ludziom, których nie lubisz? To nie ma żadnej logiki. Zejdź na ziemię, użyj tego bardzo nieseksownego Excela i przestań brać kredyty.
Finansowy spokój to luksus, który możesz mieć
Powiedziałem Ci już, co zabierze Ci dług, ale co dostaniesz w zamian? Dostaniesz święty spokój. Zyskasz możliwość posiadania opcji B. Jeśli nie masz długu i masz bezpieczeństwo finansowe, to nawet gdy świat się wali – kryzysy, zwolnienia – Ty idziesz przez to spokojnie, jakbyś szedł łąką. Bo masz odłożone pieniądze. Masz czas na decyzje, na zdobycie nowych umiejętności, na znalezienie nowej pracy albo klientów. Ale gdy masz pętlę na szyi w postaci długu, wystarczy tydzień kryzysu i znikasz. Zaczynają się telefony od komorników, toniesz. Nie masz czego się chwycić.
Strategia wychodzenia z długu zaczyna się od zatrzymania się. Musisz wejść na logikę, usiąść i porozmawiać ze swoim partnerem. Następnie spisz swoje długi. To nie będzie przyjemne, ale musisz stanąć przed prawdą Excela. Wypisz wszystkie zobowiązania, zaczynając od tych, które generują najwyższe odsetki. Możesz też wybrać dług, który najszybciej spłacisz.
Dług to nie wyrok – historia mojej przemiany
Miałem takie szczęście, że w 2008 roku zacząłem współpracę ze Złotymi Myślami. To był przypadek, że zacząłem interesować się finansami osobistymi. Miałem za zadanie raz w tygodniu czytać książkę rozwojową i napisać ofertę. Trafiłem wtedy na pewną książkę o długach. Nie pamiętam już autora ani tytułu, ale wiem, że dzięki niej otworzyły mi się oczy. Dotarło do mnie, jak mało wiem o finansach, kredytach i inteligencji finansowej. Zrozumiałem, że największym finansowym badziewiem są karty kredytowe i debety – najtrudniej z nich wyjść.
Zacząłem krok po kroku pracować nad swoimi finansami. Zaczęliśmy odkładać. To nie było łatwe, ale szedłem tą drogą: dzień po dniu, miesiąc po miesiącu. To nie było „sexy”. Mózg ciągle podpowiadał: Kup to!, Weź tamto! A ja, zamiast kupować, odkładałem. Musisz wiedzieć jedno: większość ludzi, którzy wyglądają na osoby sukcesu, jest zadłużona. Polacy kochają kredyty.
Ta książka zmieniła moje życie. Zacząłem myśleć chłodno, spokojnie i budować bezpieczeństwo finansowe. Po to nagrywam ten podcast – żeby powiedzieć Ci: dług to nie wyrok. Pomyśl: średnia długość życia mężczyzny w Polsce to około 75 lat. Nawet jeśli masz 40, czy 50 lat, jeszcze sporo przed Tobą. To może nie będzie ekscytujące jak branie kolejnego kredytu, czy jak pójście do kasyna. Z tym jest jak z niedzielną szkółką – spokój, cisza, nuda. Tylko że to buduje prawdziwe życie.
Możliwe, że jesteś już uzależniony od adrenaliny, stresu. Musisz nauczyć się żyć na wolności. Bez ciągłych problemów, długów, wyrzutów sumienia. Paradoksalnie wielu ludzi, mimo że cierpi z powodu długów, nie potrafi się z tego wyrwać. Wolą to, co znane. Dlatego musisz zdecydować, czego tak naprawdę chcesz. Nieważne, ile masz lat – nawet jeśli dziś jesteś na minusie i wciąż spłacasz odsetki, możesz to odwrócić.
Całe życie harujesz – ale czy dla siebie?
Zastanów się nad jedną rzeczą, która w moim życiu dużo zmieniła: pracujesz tyle lat – i co tak naprawdę z tego masz? Jeżeli masz 50 czy 60 lat, wchodzisz na konto i okazuje się, że jesteś na minusie, masz mnóstwo długów, to na co pracowałeś przez całe swoje życie? Okazuje, że nie pracowałeś na siebie, tylko na bank, na odsetki. To jest biznes jak każdy inny. Biznes, który wykorzystuje ludzką słabość.
Kiedy widzisz lody i słodycze – nie musisz ich jeść. Przeważnie właściciel firmy, która je produkuje, to człowiek, który dba o siebie, jest fit. Dlaczego? Bo zarabia duże pieniądze i może inwestować w zdrowie. To trochę jak z samochodem – jeśli masz drogi, zadbany model, nie chcesz, żeby ktoś go poobijał.
Ludzie, którzy nie dbają o swoje życie i nie zarabiają pieniędzy, często automatycznie przestają też dbać o siebie. Mają podejście: Moje życie jest do niczego, więc moje ciało też może być do niczego. Tymczasem ten sam właściciel lodów, który ma pieniądze na zdrowe jedzenie, wystawia Ci przed nos te niezdrowe rzeczy. A Ty masz wybór – możesz sięgnąć, albo powiedzieć nie.
Dokładnie tak samo jest z bankami. Bank doskonale wie, że wielu ludzi wpadnie w spiralę zadłużenia i będzie płacić odsetki. Ale to nadal Twoja decyzja. Nie możesz później obwiniać banku za to, że wybrałeś szybką korzyść. Możesz przez 30 lat pracy oddawać swoje pieniądze bankowi albo pracować na siebie. Zamiast płacić 8% odsetek, mógłbyś budować majątek, który procentuje dla Ciebie. To wszystko są Twoje decyzje.
Prosta strategia wyjścia z długów zaczyna się od jednej kluczowej rzeczy: musisz najpierw spłacić długi. Jeśli nie jesteś w stanie zbudować bezpieczeństwa finansowego na tym, co zarabiasz teraz, to tym bardziej nie zbudujesz go, kiedy część Twoich dochodów pochłaniają raty kredytów.
Wyjście z długów to proces krok po kroku. Trzeba wyrwać się z tego, co nazywam cyklem dopaminowym. Dużo pracujesz, kupujesz rzeczy na kredyt – dom, samochód, sprzęty – i płacisz nie tylko za nie, ale też za odsetki. Przez to musisz jeszcze więcej pracować, często w pracy, której nie lubisz. Rośnie poziom stresu, pojawiają się negatywne myśli. Czujesz się źle, więc szukasz nagrody – idziesz do galerii, kupujesz coś niezdrowego lub niepotrzebnego. Tłumaczysz sobie: Tyle haruję, należy mi się, i znów bierzesz to na raty.
To błędne koło. Czas to przerwać. Przestań kupować sobie wyrzuty dopaminy. Ten sam efekt możesz osiągnąć inaczej. Godzina spaceru w zieleni, w lesie, może dać Ci tyle samo przyjemności co kolejny tablet, laptop czy zegarek. Zamień swoje źródło dopaminy.
Zwiększ dochody i zainwestuj w swój rozwój
Kiedy już wyliczysz, z którego długu zejdziesz najszybciej, zacznij go nadpłacać. Oddawaj pieniądze systematycznie, by jak najszybciej spłacić kredyt i przede wszystkim przestać płacić odsetki.
Wyjście z długów może zająć 5–10 lat, dlatego kluczowe jest, byś w tym czasie zaczął zarabiać więcej. Zamiast się dołować i zastanawiać, co dalej, szukaj dodatkowych źródeł dochodu. Zrezygnuj z alkoholu, z imprez, ogranicz social media. Zamiast tego czytaj, ucz się, rozwijaj nowe umiejętności. Na przykład: SEO, montaż wideo, ustawianie reklam na Facebooku – to są dziś bardzo potrzebne kompetencje.
Po pracy dorabiaj. Zdobądź konkretną, wysokopłatną umiejętność, która pozwoli Ci zwiększać dochody i jednocześnie spłacać długi. Pracuj mądrze i poproś o podwyżkę. Zamień czas tracony na zamartwianie się na konstruktywne działania.
Kiedy zaczynałem pierwszą pracę, miałem pięć dodatkowych źródeł dochodu. Grałem na weselach, prowadziłem szkolenia dla dorosłych, pracowałem w szkole, dawałem indywidualne lekcje gry na gitarze, a do tego sprzedawałem reklamy w lokalnej gazecie. Dzięki temu zarabiałem więcej, mogłem zacząć odkładać i spłacić swoje mniejsze zobowiązania, np. kredyt na szkolenie. Nie każdy kredyt jest zły. Musisz wiedzieć, które z nich coś Ci przyniosą, rozwiną Cię.
Jeśli ktoś chce zostać pilotem i wie, że po szkoleniu za 300 tysięcy będzie dobrze zarabiał, to taki kredyt można traktować jak inwestycję. To Twoja decyzja. Ale warto zrozumieć różnicę: możesz wziąć kredyt na wakacje albo na rozwój firmy. Jeden i drugi może Cię pogrążyć, ale są to zupełnie różne decyzje. Dlatego mówi się o „dobrym” i „złym” kredycie.
Podsumowując prostą strategię: Zacznij od znalezienia sposobu na to, by zwiększyć swoje dochody. Ucz się nowych umiejętności. Zacznij spłacać długi: albo te, które mają największe odsetki, albo – jeśli potrzebujesz szybkiego efektu i motywacji – ten, który najłatwiej spłacić. Dzięki temu poczujesz, że Ci się udało, zyskasz pierwszy punkt sukcesu. Wybierz strategię, która będzie najlepsza dla Ciebie.
Jak spojrzeć na swoje długi bez wstydu?
Przestań myśleć, że jesteś gorszy od innych tylko dlatego, że się zakopałeś finansowo. To częsty błąd. Wydaje nam się, że tylko my czujemy strach, lęk, wstyd. Tymczasem prawda jest taka, że każdy je czuje, tylko nikt o tym głośno nie mówi. Nie zapytasz przecież znajomych: Hej, a Wy też macie problemy finansowe?, bo każdy chce wyglądać lepiej, niż jest w rzeczywistości.
Większość ludzi bierze wszystko na raty, finansuje życie kredytem. Widząc to z zewnątrz, zaczynasz się porównywać i też chcesz to mieć, więc bierzesz wszystko na raty. Jednak nie jesteś w tym sam. Spora część ludzi, którzy Cię otaczają, prawdopodobnie ma takie same albo większe problemy finansowe niż Ty, tylko dobrze je kamufluje.
Wychodzenie z długów polega na jednej, prostej, choć bolesnej rzeczy: zamiast kupować kolejną niepotrzebną rzecz dla „strzału dopaminy”, przeznaczasz te pieniądze na spłatę długu. Najtrudniejsze w tym jest to, że tego nie odczuwasz. Bo co to za przyjemność – dalej płacić ratę za dom, który już dawno Ci się znudził?
Dlatego przyda Ci się prosty trik: zaznaczaj każdą spłaconą ratę na zielono w Excelu. To sygnał dla Twojego mózgu: Robię postęp. Na początku wychodzisz z długów jeden po drugim. Może to potrwać 10 lat, ale jeśli zaczniesz dziś, to na pewno będzie Ci łatwiej.
Spłaciłeś długi? Czas zacząć budować kapitał
Zacznij odkładać nadwyżki, które Ci zostają, żeby zbudować kapitał na inwestycje. Nie jestem doradcą inwestycyjnym. Powiem Ci tylko, jak to wygląda u mnie. Głównie inwestuję w nieruchomości i obligacje – proste, bezpieczne rzeczy. Zarabiam przede wszystkim na biznesie, a inwestycje traktuję jako dodatek, który ma dla mnie pracować w tle.
Dla mnie najważniejsze jest to, żeby nie ryzykować. Nie kupuję akcji, nie gram na giełdzie, bo zwyczajnie by mnie to stresowało. Chcę mieć fajne, spokojne życie – a nie sprawdzać codziennie, czy giełda świeci się na czerwono, czy na zielono. To byłoby kolejne uzależnienie, którego nie potrzebuję.
Więc oprócz tego, że spłacasz długi, jeśli coś Ci jeszcze zostaje, zaczynasz pewne rzeczy odkładać. Kiedy już spłacisz kredyty, zobaczysz, że możesz odkładać o wiele więcej. I to jest w tym fenomenalne, bo zrozumiesz, jak dużo pieniędzy zabierały Ci kredyty i odsetki. Możesz założyć sobie cel, że 50% tego, co zarabiasz, odkładasz – czy to na lokatę kapitału, czy inne rzeczy – i oceniasz, ile jesteś w stanie realnie wydawać.
Pamiętam, jak zaczynałem dorosłe życie i ktoś mi wtedy powiedział, żeby zawsze odkładać 10% swoich dochodów. Najpierw na poduszkę bezpieczeństwa, a później – gdy już ją zbudujesz – na inwestycje.
Prawda jest taka, że jeśli dobrze wszystko rozegrasz i wejdziesz w minimalizm, to nawet ludzie zamożni potrafią spokojnie żyć za 10–15 tysięcy rocznie. Według mnie w Hiszpanii da się żyć na dobrym poziomie za około 15 tysięcy rocznie – bez kredytów, bez szaleństw. A całą resztę, którą zarobisz ponad to, możesz odkładać i budować swój kapitał.
Odzyskaj kontrolę nad swoim życiem
Wierzę, że ten podcast pomoże Ci lepiej rozegrać grę z kredytem i długami. Wiem, że to nie jest łatwe ani przyjemne. Ta przyjemność z nowego mieszkania trwa może tydzień, może kilka miesięcy – a później i tak zaczynasz narzekać. Myślisz sobie: Mogłem wziąć większe, w lepszej lokalizacji, więc znów stajesz się nieszczęśliwy. Biorąc kredyt, dostałeś bardzo szybki strzał dopaminowy – a potem czeka Cię 30 lat cierpienia.
Im szybciej się z tym uporasz, tym szybciej odzyskasz wolność. Nie ma nic piękniejszego niż życie, w którym masz dach nad głową, bezpieczeństwo finansowe – swoje i swojej rodziny.