Szukam sposobów na lepszą produktywność od lat. Testuję, psuję, poprawiam, czytam, wdrażam.
Ale jedna rzecz jest dla mnie kluczowa: produktywność ma być „zdrowa”.
To znaczy – chcę mieć czas na:
- pracę, która daje mi frajdę i pieniądze,
- ćwiczenia i dbanie o ciało,
- rodzinę, relacje i zwykłe życie,
- odpoczynek, bez wyrzutów sumienia.
W tym tekście pokażę ci 9 moich konkretnych trików na zarządzanie czasem.
Nie będzie tu porad w stylu „wyłącz telefon” czy „kup kolejną aplikację do zadań”.
Będzie za to o tym, co realnie robię każdego dnia, żeby przesuwać swoje cele do przodu.
Patron tego wpisu – jak wykorzystuję AI do zarządzania czasem
Zanim przejdziemy do konkretnych trików, muszę wspomnieć o narzędziu, które serio przyspiesza mi pracę.
Patronem tego wpisu jest Plaud – zaawansowany dyktafon oparty na sztucznej inteligencji.
Za pomocą Plauda możesz:
- nagrywać rozmowy telefoniczne, spotkania, wykłady,
- dyktować pomysły na spacerze,
- a aplikacja robi z tego transkrypcję i notatki oparte o AI.
Ten artykuł powstał dokładnie w taki sposób:
na spacerze podyktowałem sobie 9 tipów, Plaud zrobił z tego notatki, a ja później rozwinąłem je w gotowy materiał.
Plaud podpinasz do telefonu, korzystasz ze specjalnej aplikacji i wszystko masz od razu spisane.
Jeśli chcesz przetestować to u siebie, wejdź na: plaud.shop.pl
Z kodem Mirek masz 10% rabatu.
A teraz jedziemy z konkretem.
1. Codziennie rób to, co daje ci największy progres
Pierwsza rzecz, od której zaczynam, to bardzo niewygodne pytanie:
Na czym tak naprawdę zarabiam największe pieniądze?
W moim przypadku są to:
- webinary,
- kursy online,
- aplikacje,
- YouTube i TikTok.
To są moje główne źródła przychodu. Dlatego one mają pierwszeństwo w kalendarzu.
Co robię konkretnie?
- Wypisuję na kartce: które czynności dają mi największy progres (finansowy i rozwojowy).
- Rezerwuję na nie bloki 30–60 minut dziennie.
- Robię je codziennie, często od wielu lat (np. codziennie nagrywam TikToki, od 1000+ dni piszę podsumowania dnia).
To nie musi być 10 godzin.
Wystarczy pół godziny dziennie, ale dzień w dzień, bez litości.
Na przykład:
- piszesz książkę – godzina dziennie przez 365 dni,
- budujesz bloga – pół artykułu dziennie,
- uczysz się nowej umiejętności – 30 minut dziennie.
Zrywy nic ci nie dadzą.
Systematyczność wygra z „zrywem” za każdym razem.
Jeśli teraz myślisz:
„Ale ja pracuję 10 godzin na etacie, kiedy ja mam to robić?”
To odpowiedź jest brutalnie prosta:
– albo zostajesz na etacie,
– albo dokładasz te 30–60 minut dziennie na budowanie czegoś swojego.
Nie ma wersji trzeciej.
2. Zasada 5/15: co robić samemu, a co oddelegować
To zasada, której nauczyłem się m.in. z podejścia Tima Ferrissa.
Zadaj sobie dwa pytania:
- Co jestem w stanie robić przez 5 godzin z rzędu i nie czuję mentalnego wyczerpania?
- Przy jakich zadaniach po 5–15 minutach mam ochotę uciec?
To jest twój kompas.
-
Wszystko, co możesz robić 5 godzin i dalej chcieć to robić – to twoja przewaga.
Na tym buduj biznes. - Wszystko, co cię wypala już po 15 minutach, powinno być oddelegowane.
U mnie:
- rzeczy, które mnie ładują: webinary, nagrywanie podcastów, pisanie książki, wymyślanie nowych rzeczy, kreatywne strategie;
- rzeczy, które mnie zabijają: księgowość, Excel, wklepywanie danych, techniczne drobiazgi.
Teraz wyobraź sobie dwie osoby:
- Jedna przez 8 godzin dziennie robi to, co ją wykańcza po 15 minutach.
- Druga przez 8 godzin robi to, co mogłaby robić 5–6 godzin bez znudzenia.
Zgadnij, która po kilku latach jest dalej.
3. Jak wyleczyłem perfekcjonizm (i dlaczego to klucz do produktywności)
Przez lata byłem perfekcjonistą.
Dziś uważam, że perfekcjonizm to elegancka forma strachu.
Moje obecne podejście:
Lepiej zrobić i wypuścić, niż wiecznie dopieszczać.
Przykład z TikTokami:
- Możesz 3 dni dopieszczać jeden filmik, montować przejścia, kombinować z napisami…
- A możesz w tym czasie nagrać 30 TikToków i wrzucać po 3 dziennie.
Zgadnij, co ma większą szansę na wiral.
Zasięgi to trochę loteria. Większa liczba losów = większa szansa na wygraną.
Nie chodzi o to, żeby robić „byle jak”.
Chodzi o to, żeby:
- robić najlepiej, jak potrafisz w tym momencie,
- nie blokować się wiecznym poprawianiem rzeczy, których i tak nikt nie zauważy.
Perfekcjonizm nie pomaga odbiorcom.
Perfekcjonizm karmi tylko twój strach.
4. Planowanie dnia dzień wcześniej + niebezpieczna „kontrola”
To tip, który usłyszałem kiedyś od wielokrotnego milionera:
„Ja zawsze dzień wcześniej wiem, jak będzie wyglądał mój następny dzień.”
Najgorsze, co możesz zrobić, to:
- wstać rano,
- usiąść,
- i zacząć się zastanawiać: „Co ja dzisiaj mam robić?”.
Wtedy mózg automatycznie sięgnie po nagrodę:
- TikTok „tylko na chwilę”,
- Instagram „na szybko sprawdzę”,
- sprawdzanie maila, zasięgów, powiadomień, przelewów…
I nagle mija godzina.
Nie pamiętasz, co sprawdzałeś, ale dzień już ci się rozjechał.
Dlatego:
-
Planuję dzień wcześniej.
To zajmuje 5 minut. - Rano po prostu odpalam plan, zamiast się zastanawiać.
Przy okazji – dodatkowy tip:
Najwięcej pieniędzy tracisz w życiu na „sprawdzaniu”.
Sprawdzanie:
- czy ktoś odpisał,
- czy przelew doszedł,
- czy post „zaskoczył”,
- jak tam statystyki.
To wszystko zjada godziny.
W telefonie sprawdź „czas przed ekranem” – zobaczysz brutalną prawdę.
5. Minimalizm = więcej energii do działania
Minimalizm to nie jest ładny trend z Instagrama.
To jest konkretny wpływ na produktywność.
Im więcej rzeczy posiadasz, tym:
- więcej spraw do ogarnięcia,
- więcej obowiązków (serwisy, ubezpieczenia, naprawy),
- więcej „otwartych pętli” w głowie.
Przykład:
- masz 2 samochody, 3 rowery, sprzęty, które „kiedyś wykorzystasz”…
- do tego ubezpieczenia, przeglądy, opony, serwis.
Zamiast skupić się na tym, co daje ci największe pieniądze i progres,
twój mózg mieli pierdoły: „Trzeba wymienić opony… zapłacić OC… ogarnąć serwis…”
Do tego dochodzi jeszcze poczucie winy:
- kupiłeś aparat, motocykl, kij do hokeja,
- ale nie masz czasu ich używać, bo „musisz pracować”.
To tworzy pętlę:
więcej rzeczy → więcej stresu → mniej przestrzeni na sensowną pracę → większe zmęczenie.
Dlatego:
- mniej rzeczy = więcej spokoju w głowie,
- mniej bodźców = łatwiej się skupić,
- proste życie = duża produktywność.
6. Żadna aplikacja nie zrobi roboty za ciebie
Kolejna ważna rzecz:
Żadna aplikacja nie poukłada ci życia, jeśli ty sam tego nie zrobisz.
Często słyszę:
„Jak znajdę idealną aplikację do zadań, to wreszcie będę produktywny”.
Nie, nie będziesz.
Dlaczego?
- Bo aplikacja nie wykona za ciebie pracy.
- Bo jeśli prokrastynujesz, to przeniesiesz tę prokrastynację z telefonu na gazetę, YouTube, rozmowy, cokolwiek.
Problemem nie jest narzędzie.
Problemem jest:
- strach przed porażką,
- lęk przed oceną,
- niechęć do konfrontacji z zadaniem.
Mój system jest prosty:
- kartka papieru – wypisuję najważniejsze rzeczy,
- Notion, gdy zadań jest więcej – lubię efekt wizualnego „skreślania” tego, co już zrobiłem,
- jak najmniej komplikacji – bo im coś bardziej skomplikowane, tym mniejsza szansa, że będziesz tego używać.
Dziś mam też pracowników, więc:
- robię tylko najważniejsze rzeczy,
- resztę deleguję,
- i uczę się nie wtrącać i odpuszczać.
To bardzo ważny element produktywności:
kontrola zabija twój czas, odpuszczenie – robi ci przestrzeń.
7. Zaznacz datę startu i ogłoś ją publicznie
Ten trik stosuję na konsultacjach z klientami.
Pracujemy nad:
- strategią,
- webinarem,
- produktem,
- lejkiem sprzedażowym.
Na koniec ktoś mówi:
„Dobra, to ja się odezwę, jak będę gotowy”.
A ja mówię:
„Nie. Otwórz kalendarz i wpisz datę startu.”
Dlaczego to działa?
- Sam akt wpisania daty uruchamia w głowie inny tryb – to już nie jest „kiedyś”, tylko konkret.
- Kolejny krok – ogłoś tę datę publicznie: w social mediach, liście mailingowej, wśród znajomych.
Tak, to bywa przerażające.
Ale często to właśnie strach trzeba „przeskoczyć” przez działanie.
Czasem robiłem to tak, że:
- kupowałem domenę,
- publicznie mówiłem o projekcie,
- wbijałem sobie w system: „Wystartuj tego dnia”.
To jest sygnał dla twojego mózgu:
„Zaczęliśmy. Teraz trzeba dowieźć.”
8. Dyktowanie zamiast pisania (gdy liczy się szybkość)
Są rzeczy, które lubię pisać „normalnie” – np. książkę.
Wtedy zamykam się w tekście na 2 godziny, wchodzę głęboko w temat i po prostu piszę.
Ale są też zadania, które muszę zrobić szybko:
- opisać duży pakiet produktów,
- przygotować zarys oferty,
- naszkicować strukturę mailingu,
- spisać pomysły do kampanii.
Przykład: pakiet One Million Business – 70 aplikacji, 7 kursów.
Gdybym miał sam, ręcznie, „od zera” opisywać wszystko, siedziałbym nad tym kilka dni.
Co robię?
- Dyktuję – używam do tego m.in. Plauda: nagrywam swoje myśli, opisy, założenia.
-
Wrzucam to do sztucznej inteligencji, która:
- porządkuje tekst,
- poprawia błędy,
- ubiera to w język oferty.
Dlaczego to działa?
- Człowiek szybciej mówi, niż pisze.
- Do tego podczas mówienia łatwiej „wypluć” szkic, który później można dopracować.
Dyktowanie jest super do:
- maili,
- wstępnych opisów produktów,
- notatek z rozmów,
- szkiców kampanii.
A dopiero później to redagujesz na spokojnie.
9. Równowaga: praca vs odpoczynek i psychologia w tle
Ostatni punkt jest bardzo ważny i często pomijany:
Przerwa jest tak samo ważna jak praca.
Produktywność to nie jest:
- 10 godzin dziennie „cisnę, bo tak”,
- zero odpoczynku,
- duma z bycia „zajechanym”.
To często jest po prostu ucieczka:
- przed sobą,
- przed emocjami,
- przed tym, co niewygodne.
Zadaj sobie kilka pytań:
- Czy naprawdę „muszę tyle pracować”, czy może gram jakąś rolę (zbawcy, męczennika, ofiary)?
- Czy nie próbuję sobie zasłużyć na coś (miłość, akceptację, poczucie wartości) pracą?
- Czy to, że mam problem z odpoczynkiem, nie jest czasem schematem z dzieciństwa?
Jeśli w dzieciństwie:
-
ciepło, miłość, akceptację dostawałeś dopiero wtedy, gdy „byłeś grzeczny, pracowity, zasłużyłeś”,
to jako dorosły możesz: - nie umieć odpoczywać,
- czuć winę, gdy leżysz i czytasz,
- mieć w głowie komunikat: „Najpierw zapracuj, potem zasłuż”.
Tylko że…
twoich rodziców często już nie ma obok.
A ty nadal grasz według starych zasad.
Dlatego:
- ucz się odpoczywać bez poczucia winy,
-
odpoczywaj inaczej niż pracujesz:
- jeśli pracujesz przy komputerze – odpoczywaj w ruchu (treningi, spacery),
- jeśli pracujesz fizycznie – odpoczywaj w ciszy, książce, filmie.
Produktywność bez odpoczynku kończy się zawsze tak samo:
wypaleniem.
Na koniec
Tak w skrócie wygląda mój system:
- Codziennie robię rzeczy, które dają największy progres.
- Trzymam się zasady 5/15 – buduję na tym, co mnie ładuje, deleguję to, co mnie wykańcza.
- Wybrałem „zrobione” zamiast perfekcyjnego.
- Planuję dzień dzień wcześniej.
- Trzymam się minimalizmu – mniej rzeczy, więcej przestrzeni w głowie.
- Nie szukam magicznej aplikacji – trzymam się prostego systemu.
- Zaznaczam datę startu w kalendarzu i ogłaszam ją światu.
- Używam dyktowania i AI, żeby przyspieszać pracę.
- Dbam o przerwy i zaglądam w swoją psychikę, a nie tylko w kalendarz.
Jeśli chcesz podzielić się swoim sposobem na produktywność albo czymś, z czym się zmagasz w tym temacie –
odezwij się do mnie na Instagramie, znajdziesz mnie jako Mirosław Skwarek.
Słyszymy się też w podcaście – w każdy poniedziałek o 7:15.

Witaj! Nazywam się Mirosław Skwarek i jestem ekspertem perswazji i marketingu internetowego. Mam na swoim koncie 2 książki m.in. "Perswazja w sprzedaży aukcyjnej" oraz ponad 45 kursów internetowych. Z płatnych kursów skorzystało ponad 11 tysięcy klientów. Więcej przeczytasz w zakładce opinie.

